Lecz Jezus przyszedł powiedzieć „NIE!”. Drzewu Poznania Dobra i Zła. Jezus przyszedł objawić Swego Ojca, WYŁĄCZNIE jako światło i miłość (J10:10, 1J 1:5). Jezus przyszedł zniszczyć dzieła diabła, a NIE adoptować je jako Swoje własne (1J 3:8). Jezus przyszedł ujawnić Szatana jako wroga Boga, a NIE sługę (Lu 10:18). Mam napisać: Dlaczego twoim zdaniem,Bóg umieścił w raju drzewo wiadomości dobrego i złego? Uzasadnij swoją odpowiedź. Proszę o szybkie rozwiązanie :D Przez wiarę, chrzest i sakramenty odwracamy się od nich, a Bóg nam przebacza, jednak złe skłonności nadal nam zagrażają. Tę skłonność do złego ludzie dziedziczą od samego początku, ale nie w taki sposób, jak dziedziczy się spadek czy wady genetyczne. Polega to raczej na wspólnocie z pierwszymi ludźmi i na przejęciu ich postawy. Gdyby żył, do dziś bylibyśmy w raju, a On musiałby rozpatrywać odwołania, apelacje, petycje, podania, rekwizycje sądowe, pozwy i objaśniać na nieskończonej ilości sesji swoją decyzję wygnania Adama i Ewy z Raju, dlatego tylko, że przekroczyli arbitralne, bezpodstawne prawo, jakim był zakaz jedzenia owoców z drzewa wiadomości drzewo wiadomości dobrego i złego - Korpus Języka Polskiego PWN. Toggle navigation. Toggle navigation Słownik języka polskiego Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Byłem uzależniony od twardych narkotyków. Myślałem, że nie ma dla mnie nadziei. Ta spowiedź zmieniła wszystko. Dziś rozpoczynam dzień modlitwą, której się wtedy nauczyłem. Przeczytaj świadectwo Przemka. Bóg jest WIELKI! Zapraszam Cię do przeczytania świadectwa! ???????? Początek liceum. Wiesz.. nowa szkoła, nowi ludzie, a co za tym idzie? - Stres, na który byłem bardzo podatny. Póki grałem w piłkę nożną w klubie, całe napięcie jakie we mnie siedzi rozładowywałem na boisku. Tam dosłownie zapominałem o swoich problemach. Jednak z rozpoczęciem liceum sport zszedł na drugi plan - nauka była ważniejsza (dla moich rodziców). Później to właśnie marihuana stała się tym "lekiem na całe zło", sposobem na oderwanie się od codzienności. Na początku nie widziałem w tym problemu, paliłem naprawdę bardzo rzadko, więc mogłoby się wydawać, że wszystko mam pod kontrolą. Niestety z czasem uzależniłem się do takiego stopnia, że nie potrafiłem normalnie funkcjonować bez trawki. Pieniądze na drzewach nie rosną, a rodzice na narkotyki nie dają - tak oto wpadłem w dilerke. Potem tego bardzo żałowałem. To nie mogło skończyć się inaczej niż problemami z policją i sprawą w sądzie. "Nie patrz za siebie, bo uderzysz w mur zwany wspomnieniem". Właśnie. To wszystko mnie przerosło, cały czas rozpamiętywałem swoje błędy jakie wtenczas popełniłem. Rozmyślałem co mogłem zrobić, a czego nie zrobiłem, i tak patrząc na przeszłość zapomniałem o teraźniejszości. Zamiast działać, wolałem poddać się depresji. "Człowiek który z zewnątrz stoi, a wewnątrz klęka" - najlepsze określenie tego, jak czułem się z bagażem tamtych wszystkich trosk. Podobno życie ludzi zmienia. I chociaż zawsze powtarzałem sobie, że nie tknę TWARDYCH narkotyków, to w tym ciężkim dla mnie okresie życia - sięgnąłem po nie. Samookaleczanie się? Tego też wcześniej nie popierałem. Nieważne. Po prostu spadałem na dno. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że miarka się przebrała, a gdzieś w sercu czułem mocną potrzebę pójścia do spowiedzi. Teraz już wiem - spowiedź uwalnia, ma potężną moc. Nie uwierzysz, ale Pan Bóg tak nagle zrzucił ze mnie część bagażu, bo z dnia na dzień twarde narkotyki przestały dla mnie istnieć, nie potrzebowałem ich. Jednak byłoby za łatwo, żeby wszystkie problemy nagle zniknęły. Mój organizm był totalnie wyniszczony od używek, z głową też było "nie halo" i na dodatek ciągnęły się za mną niespłacone długi, a tu trzeba już iść na studia. Nie czułem się na siłach, ani fizycznie, ani psychicznie, dlatego kolejny raz poszedłem za głosem serca i postanowiłem zrobić przerwę w edukacji. Z tyłu głowy miałem świadomość, że nie mogę zmarnować tego roku przerwy, muszę w końcu się ogarnąć. Rodzice zrobili mi o to aferę, ale z perspektywy czasu wiem, że to była najlepsza decyzja jaką podjąłem w życiu. Dlaczego? Trafiłem na kurs Alfa, kurs odnowy wiary. I chociaż zawsze wierzyłem w Pana Boga, to była to letnia wiara, wynikająca z tradycji i w zasadzie z niczego więcej. Ten kurs był dla mnie ostatnią nadzieją, nadzieją jaką pokładałem w Bogu. Przecież On niby wszystko może? On jest miłosierny i kocha nawet największych grzeszników. Nawet Syna Marnotrawnego, czyli mnie. Trafiłem tam, bo sam już nie dawałem rady. Chciałem pomocy, a przede wszystkim miłości i szczęścia. Tego szczęścia, którego nie znalazłem w używkach, pieniądzach, ani nawet w ludziach. Ale co dalej? Powiem Ci szczerze, że na pierwszym spotkaniu słabo odnajdywałem się wśród reszty ludzi. Zastanawiałem się nad sensem kontynuowania kursu, lecz moje wątpliwości szybko zostały rozwiane. Wychodziłem akurat ze sklepu u mnie na osiedlu (pół godziny przed drugim spotkaniem), patrzę... a przede mną Gabi (jedna z uczestniczek tamtej edycji Alfy). Gabrysia właśnie szła na autobus i zapytała, czy jadę z nią. Pierwsza myśl? - To nie przypadek. Bóg ewidentnie dawał mi znak, że chce mnie tam zobaczyć. Więc pojechałem :). Mimo różnych znaków, nie umiałem Mu zaufać/zawierzyć Mu swoich problemów. Tym samym nie potrafiłem rzucić stale ciągnącego się uzależnienia od marihuany. Aż w końcu na swojej drodze spotkałem chłopaka z Gdańska, który przed przyjazdem do wspólnoty Ezechiasz miał przeczucie, że wśród nas mogą być osoby, które zamiast podążać własną drogą, idą za tłumem, które po prostu boją się zmian. Sam często nie miałem własnego zdania, dostosowywałem się do innych, stąd też mocno utożsamiałem się z tym, o czym mówił. Przypadek? Nie sądzę. Po spotkaniu siedziałem w mieszkaniu kolegi, kopara mi opadła! W TV trafiliśmy na "przypadkowy" film, który już się kończył, a kończył się słowami: "Większość ludzi kroczy ścieżką, którą dla nich wytyczyliśmy, boją się z niej zboczyć, ale co jakiś czas pojawia się ktoś, kto pokonuje piętrzące się przeszkody, ktoś taki uważa, że wolna wola to dar, o który trzeba walczyć. Prawdziwy plan Prezesa jest taki, żebyśmy nie musieli wytyczać już dla was ścieżek. Będziecie robić to sami". Miałem wrażenie jakby to sam Bóg (Prezes) do mnie przemawiał. Te słowa bardzo mnie podbudowały i dały siłę do zmian - WIELKICH ZMIAN. Dzisiaj jestem wolnym od uzależnień, szczęśliwym człowiekiem :D On mnie uratował... dał nowe życie. Chwała Panu! Dlatego nie czekaj na "lepszy moment". Każda wielka przygoda zaczyna się od zrobienia jednego małego go nie zrobisz, nigdy nie dowiesz się co Bóg dla Ciebie przygotował. Zrób yo teraz. Możesz zacząć słowami - "Jezu ufam Tobie, Jezu zawierzam się Tobie, Jezu, Ty się tym zajmij". Michał Wojciechowski Pochodzenie świata, człowieka, zła Odpowiedź Biblii ISBN: 83-7168-690-8 wyd.: Edycja Świętego Pawła, www.: 2005 Częstochowa Fragmenty książki dostępne na naszych stronach: Istota grzechu (fragment omówienia Rdz 3, 1-6) Wieża Babel (Rdz 11, 1-9) Istota grzechu pierwszych ludzi (Rdz 3, 1-6) Najważniejsze pytanie, pojawiające się przy lekturze tego fragmentu Pisma Świętego, dotyczy istoty grzechu pierwszych ludzi. Na czym on właściwie polegał? Dlaczego "zerwanie owocu" zaciążyło nad losami całej ludzkości? Na te pytania trzeba odpowiedzieć najpierw. Dopiero potem będziemy mogli przejść do innych okoliczności związanych z pierwszym grzechem. Dzisiejszy czytelnik dowiadując się, że grzech polegał na zerwaniu - wbrew zakazowi Bożemu - owocu z drzewa poznania dobra i zła, prawie zawsze rozumie to na opak. Pierwsze nieporozumienie to powierzchowne traktowanie tego opisu. Pod wpływem kolorowych ilustracji z Adamem, Ewą i jabłkiem niejeden wyobraża sobie scenę z Księgi Rodzaju w sposób naiwny, zbyt dosłownie. Myśli, że Pan Bóg dla zasady czy dla wypróbowania ludzi zabronił im czegoś. Ci jednak nie chcieli uznać, że w raju nie wszystko wolno i zerwali zakazany owoc. Popełnili grzech nieposłuszeństwa i zostali srogo ukarani. Taki uproszczony obraz bywa przez chrześcijan akceptowany. Kiedy indziej jednak budzi sprzeciw. Kara wydaje się bowiem niewspółmierna do winy. Ponadto nieposłuszeństwo wydaje się grzechem stosunkowo mniejszym niż inne. W dzisiejszym życiu nie uchodziłoby ono za ciężkie przestępstwo. Jego ocena zależy też od sytuacji - od tego, co było zakazane. A cóż to za wina, myśli przypadkowy czytelnik Księgi Rodzaju, zerwać owoc z niewłaściwego drzewa? Zielone jabłko zamiast żółtego? Popularny obraz jabłka i różne żarty na ten temat też prowadzą w złą stronę. Skąd się w ogóle wzięło jabłko? Oryginalny tekst hebrajski mówi o owocu. Jabłko pojawiło się w przekładzie łacińskim - ale dlaczego? Tak się bowiem złożyło, że po łacinie jedno i to samo słowo malum oznacza i jabłko, i zło. Tłumacz chciał więc powiedzieć, że ów owoc należy rozumieć jako pewien symbol zła. Gdy jednak jabłko zaczęto ładnie malować, a znaczenie symboli na obrazach i słów łacińskich zostało zapomniane, skutek był odwrotny. "Jabłko" zaczęło sugerować rozumienie zbyt dosłowne, drzewo dobra i zła stało się zwykłą jabłonką. Drugie źródło nieporozumień i sprzeciwów to nazwa drzewa, "drzewa poznania dobra i zła", albo jak się dawniej mówiło, "Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego". Pan Bóg umieścił je w ogrodzie Eden, ale zakazał człowiekowi jeść z niego (Rdz 2, 9. 17). Co jednak jest złego w zdobywaniu wiedzy? Bez wiedzy i jej poszerzania człowiek byłby mało świadomym dzieckiem, istotą niedojrzałą. Tak rozumując, wysnuto obłędną teorię, że człowiek wprawdzie po grzechu cierpi i umiera, ale dzięki temu grzechowi zyskał poznanie, rozwinął swoją wiedzę, wolność i świadomość. Zaczęto uważać, że grzech pierwszych ludzi wyszedł ludzkości na dobre. Takie wypaczenie opowiadania z Księgi Rodzaju znane było już w starożytności i nadal można je spotkać. Źródłem nieporozumienia jest tu jedno słowo, tłumaczone z hebrajskiego na polski jako "poznanie". W umysłach czytelników opowiadania biblijnego słowo to wywołuje obraz zdobywania wiedzy dzięki szkole, lekturze, telewizyjnym obrazom, kontaktom z ludźmi. Wyobrażamy sobie, że w procesie poznawania świata człowiek jest odbiorcą wrażeń, wiadomości nadanych z zewnątrz. Im więcej ich odbierze, tym jest bogatszy. Takie pojmowanie wiedzy wiąże się z codzienną praktyką. Stoi też za nim pewna teoria, sięgająca korzeniami filozofii greckiej, według której człowiek poznaje przez zmysły, w sposób zasadniczo bierny przyjmując wrażenia z zewnątrz. Sam z siebie jest nie zapisaną tablicą, pustą skrzynką pocztową. Gdyby tak pojmować "poznanie dobra i zła", trudno byłoby zrozumieć, co w nim może być niewłaściwego. Człowiek powinien przecież wiedzieć, co dobre, a co złe, odróżniać jedno od drugiego. Co więcej, trudno sobie w ogóle wyobrazić człowieka bez tej umiejętności. Tylko niektórzy szaleńcy tego nie potrafią. Każdy w pewien sposób dobro od zła przecież odróżnia. Czy na skutek grzechu pierwszych ludzi? Wręcz dzięki niemu? Oczywiście, że nie! W oryginale Księga Rodzaju mówi o czymś całkiem innym. Hebrajskie pojmowanie poznania jest odmienne. Odpowiedni czasownik hebrajski, który brzmi w przybliżeniu jada, a tłumaczony jest jako "poznać", oznacza bowiem poznawanie w sensie czynnym. Poznać, to przeniknąć daną rzecz i ją opanować. My też mówimy "opanować wiedzę". Dobrą ilustracją jest tu hebrajskie wyrażenie "poznać kobietę", które przez dosłowne przekłady biblijne przeszło do języka polskiego. Oznacza ono współżycie płciowe i zazwyczaj także zdominowanie kobiety przez mężczyznę. Zatem "poznanie dobra i zła" to faktycznie raczej praktykowanie jednego i drugiego oraz podporządkowanie swojej władzy. Mówiąc językiem dzisiejszym, chodziło o próbę zapanowania nad dobrem i złem. Ludzie chcieli sami decydować, co jest - dla nich - złe lub dobre. (Chcą tego zresztą i dzisiaj, co uwidacznia łączność między grzechem pierwszych ludzi a powszechnym grzechem ludzkości.) Nie chodziło ludziom o umiejętność odróżniania dobra od zła, lecz przeciwnie, o przesuwanie granicy między nimi, o moralną samowolę. Byli nieposłuszni Bogu w sprawie najbardziej zasadniczej - nie chcieli uznać dobra za dobro, a zła za zło (por. Iz 5, 20). Być może łączyło się to z nadzieją uzyskania wszechwiedzy, opanowania całej mądrości. "Dobro i zło" oznacza bowiem w pewien sposób całość rzeczywistości, tak jak "niebo i ziemia" to cały świat. Co więc znaczy całe wyrażenie "zerwać owoc z drzewa poznania dobra i zła"? Zerwanie owocu to czytelny obraz przywłaszczenia sobie drzewa - prawo do owoców ma bowiem właściciel sadu. Słowo "drzewo" oznacza tyle co "zasada, fundament, pierwiastek". W językach starożytnego Wschodu drzewo jako roślinę trwalszą od innych przyjęto za symbol tego, co trwałe i podstawowe w ogóle. Pierwsi ludzie próbowali więc zapanować nad samym fundamentem dobra i zła. Dlaczego autor biblijny uznał to za zgubne? Po pierwsze dlatego, że kto chce decydować o dobru i złu, tym samym pozwala sobie na czynienie zła, grzeszy w konkretnych sprawach. Jest jednak i drugi, głębszy powód. Tylko Bóg może ustalać, co jest dobre, a co złe. Tylko on jest źródłem prawa moralnego. Nie chodzi tu jedynie o to, że Bóg jest najwyższą władzą, prawodawcą itd. Prawo moralne nie jest bowiem czymś, co Bóg wymyślił, a potem narzucił ludziom, tak jak autor gry komputerowej narzuca jej reguły. To Bóg sam, w swojej istocie, jest źródłem i normą dobra. Nadaje przykazanie miłości, bo sam jest Miłością. Dobro to Bóg sam i dlatego nikt nie może samowolnie nazwać dobrem czegoś, co nie pochodzi od Niego. Tak samo nie jest w ogóle możliwe, by dobro było złem. Wobec tego próba zapanowania nad dobrem i złem jest ze strony ludzi wystąpieniem przeciwko Bogu, odcięciem się od Boga. Kto jednak nie chce czerpać z Boga prawdy i dobra, nie może też z Nim przebywać i czerpać z Niego życia. Postawa moralnej samowoli uniemożliwiła (i uniemożliwia) życie w raju. Wszystkie skutki grzechu, wygnanie z raju, cierpienie, śmierć, są nieuniknionym, logicznym następstwem winy. Zauważyć można, że mimo swojej obrazowości, opis z Księgi Rodzaju wskazuje na wewnętrzną naturę zła, a nie na jakiś jego zewnętrzny, jednorazowy przejaw. Można sądzić, że moralna samowola pierwszych rodziców przejawiła się w jakimś konkretnym czynie, ale mogło też być inaczej. Wystarczyłaby sama zmiana wewnętrzna: odrzucenie w myśli Boga jako źródła dobra i sędziego zła oraz postawienie siebie na jego miejscu. opr. aw/aw Jej imię Ewa, „matka wszelkiego życia”. Imię nie zapowiada największego dramatu w metafizycznych dziejach człowieka: grzechu i kary, wygnania z raju i utraty nieśmiertelności. Jej imię Ewa, „matka wszelkiego życia”. Imię nie zapowiada największego dramatu w metafizycznych dziejach człowieka: grzechu i kary, wygnania z raju i utraty nieśmiertelności. Nie zapowiada poniżenia niezliczonych pokoleń kobiet obarczonych zbiorową odpowiedzialnością za czyn Ewy w ogrodzie Eden. Dlatego w nowszych czasach rosną szeregi obrońców pramatki, prakobiety. Dzięki nim biblijna opowieść nabiera zaskakujących znaczeń. A jest to opowieść o nas samych, kobietach i mężczyznach uwikłanych w tajemnicę wolności i przeznaczenia. Nieposłuszna Jak wyglądała? Biblia o tym milczy. Można więc puścić wodze fantazji. Jak supermodelka Leticia Casta? Piękna, ponętna. Ale co to znaczy? Różne są przecież wyobrażenia kobiecej urody, zależą od gustu epok i środowisk społecznych. A na dodatek inne u kobiet, a inne u mężczyzn. Przez wieki to głównie mężczyźni wykładali Biblię, oni też malowali biblijne kobiety według swych wyobrażeń i skrytych pragnień. U poety Miltona czytamy: „Na kibić smukłą jej spływał rozwity/Włos nie trefiony, jakoby zasłona,/Lecz niby wina pędy tak się wijąc/W płochych pierścieniach, co ukazywało,/Że jest uległa, prosząc o łagodność/W poddaniu swoim” („Raj utracony”, przeł. Maciej Słomczyński). Milton oczami swojej wyobraźni widział w prarodzicach „najpiękniejszą parę” zakochanych. Złotowłosa Ewa o „rozkwitłej piersi” była stworzona do „czułej słodyczy”, władczy, barczysty Adam o „hiacyntowych kędziorach” (Brad Pitt?) – do „dzielności i rozmyślań”, oboje – do służby Bogu. Ale Adam miał służyć tylko Bogu, Ewa – Bogu poprzez służbę Adamowi. Poeta idzie tu śladem wielowiekowej tradycji, doszukującej się w micie o stworzeniu Ewy z żebra Adama boskiej wytycznej, jak mają wyglądać relacje kobieta–mężczyzna i mąż–żona. Ileż na ten temat wylano atramentu, ileż wypalono kaganków, świeczek i żarówek przy wywodzeniu generalnej tezy o zaprogramowanej ponoć przez Boga niższości kobiety. Bo przecież Ewa była nieposłuszna Bogu, przez co ściągnęła karę na rodzaj ludzki. Św. Andrzej z Krety (VIII w.) żalił się: „Ach biedna duszo! Czemuś podobna pierwszej Ewie? Złe było twoje spojrzenie i okrutnie zranionaś została. Zbliżyłaś się do drzewa i zakosztowałaś zuchwale owocu grzesznego”. Zmysłowa kusicielka, obłudna, podstępna, ciekawska, spiskująca z diabłem przeciw Bogu – lista wad i win Ewy jest właściwie wyrokiem całkowitego potępienia. A skoro wszystkie kobiety pochodzą od Ewy, w świecie judeo-chrześcijańskim, wyrastającym z Biblii, nie mogły one liczyć na pobłażanie mężczyzn, zwłaszcza teologów i duchownych. Zwiedziona Toteż pobożni żydzi dziękowali codziennie w modlitwie, że Bóg nie stworzył ich kobietą; żydówki zaś miały dziękować, że Bóg stworzył je wedle swej woli. Po dziś dzień żydowskie kobiety mają oddzielne, odgrodzone barierą, miejsce modłów pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie. U żydów ortodoksyjnych kobietom nie wolno modlić się publicznie na głos, bo dźwięk ich głosu mógłby dekoncentrować modlących się mężczyzn. W grudniu 1988 r. grupa 70 kobiet żydowskich z całego świata zebrała się pod Ścianą Płaczu na głośne modły w rytualnych strojach i z Torą w rękach. Oburzeni mężczyźni zebrani na modlitwę po swojej stronie Ściany obrzucili kobiety wyzwiskami, grozili pobiciem. Niektórzy rabini wyliczali przekleństwa, jakie spadły na kobietę wskutek grzechu pierworodnego: krwawienia miesięczne i przy utracie dziewictwa, brzemię ciąży, porodu, wychowania dzieci. Przeklętej nie można ufać. Na dobitkę ma skłonność do złodziejstwa (bo nie powstała z ręki Adama) i przepełnia ją zazdrość (bo nie powstała z serca Adama). W tradycji chrześcijańskiej z Ewą nie lepiej. Św. Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza oznajmia: „Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo”. Z biblijnej opowieści twórca instytucjonalnego Kościoła wyciąga wnioski złowieszcze dla córek Ewy: „Niewiasta niech się uczy w milczeniu ze wszelkim poddaństwem. Bo niewieście nie pozwalam uczyć ani władzy mieć nad mężem, ale aby była w milczeniu”. Rajski argument za społecznym podporządkowaniem kobiety mężczyźnie. Tytani późniejszej myśli chrześcijańskiej też Ewy nie lubili. Św. Tertulian uważał kobietę za bramę piekieł, niszczycielkę człowieka stworzonego na obraz Boży, pośrednio za winowajczynię śmierci Chrystusa. Św. Augustyn podkreślał, że kobieta, nawet jako żona i matka, nie przestaje być kusicielką Ewą, a jedyny pożytek, jaki może z niej mieć świat, polega na rodzeniu dzieci (podobnego zdania był Marcin Luter, twórca religii protestanckiej). Choć przed przejściem na chrześcijaństwo Augustyn nie stronił bynajmniej od kobiet, później zmienił zdanie na temat seksu zgoła radykalnie. Do tego stopnia, że zastanawiał się (zresztą nie on jeden wśród autorów starochrześcijańskich), czy Adam i Ewa nie mogli spłodzić dzieci w jakiś inny sposób. Pisał: „Nie wiem, do jakiej pomocy mężczyźnie została stworzona kobieta, jeśli wykluczymy cel prokreacji. Dlaczego mimo to cel ten się wyklucza, nie rozumiem. Jeśli kobieta nie została dana mężczyźnie do pomocy w rodzeniu dzieci, w takim razie do czego? Może do tego, by razem uprawiali ziemię? W takim razie lepszą pomocą dla mężczyzny byłby mężczyzna. To samo tyczy się pociechy w samotności. O ileż przyjemniejsze jest życie i rozmowa, gdy mieszkają ze sobą dwaj przyjaciele niż mężczyzna i kobieta”. To rozumowanie bardzo spodobało się św. Tomaszowi z Akwinu. Ten Doktor Kościoła nazwał kobietę „pomocą ku płodzeniu”, pożyteczną także w prowadzeniu domu, a seks uznał za szkodliwy dla umysłu. Augustyn wprawdzie pogodził się z myślą, że Adam i Ewa obcowali z sobą w raju cieleśnie, ale wydumał sobie za to, że kobieta jest potrzebna mężczyźnie jedynie dla przedłużenia gatunku zgodnie z boskim nakazem: bądźcie płodni i rozmnażajcie się! Tak przez wieki wywodzono z rajskiego mitu społeczną niższość kobiety i wyższość dożywotniej monogamii. Podpierano się Biblią w szerzeniu pogardy, lęku lub nienawiści wobec kobiet. Tymczasem biblijna opowieść o prarodzicach wcale nie oznacza, że Stwórca postawił kobietę niżej mężczyzny pod względem moralnym i egzystencjalnym. Prof. Anna Świderkówna, autorka popularnych „Rozmów o Biblii” (jak to dobrze, że wspomnianych wyżej słów św. Pawła, nakazujących kobietom milczenie, Kościół nie bierze już od dawna dosłownie), ujmuje rzecz dobitnie: „Człowiek, hebrajskie ha’adam, to podobnie jak po polsku zarówno jeden określony człowiek, jak i cały rodzaj ludzki. Tak zwana tradycja kapłańska w hebrajskiej Torze mówi, że Bóg stworzył człowieka »mężczyzną i niewiastą«, dosłownie nawet »istotą męską i żeńską«. Tekst ten zakłada podstawową równość mężczyzny i kobiety (...) Wskazuje również, że człowiek jest stworzony jeden dla drugiego, stworzony do wspólnoty i dla wspólnoty”. Podobnie interpretuje biblijny opis stworzenia człowieka młody rabin Sasza Pecarić, współautor świeżego polskiego przekładu Księgi Rodzaju, przywołując wcześniejsze komentarze żydowskie. „Przeciwnie do męskiego, ciało kobiety nie zostało ukształtowane z prochu ziemi. Bóg przebudował część ciała mężczyzny w kobietę, pojedynczy człowiek stał się dwiema osobami, wskazuje to na niepodważalną równość kobiety i mężczyzny”. Nim Adam, tuż przed wygnaniem z raju, nadał swej żonie imię Chawa, nazywał ją isza. Imię Chawa wywodzą niektórzy z hebrajskiego czasownika haya, żyć, inni z aramejskiego hewja, wąż. Hebrajskie słowo isza, kobieta, jest niemal identyczne z isz, mężczyzna. Pierwszy polski tłumacz całej Biblii ks. Jakub Wujek próbował to oddać, tworząc od męża (w sensie człowieka) neologizm „mężyna”. Bóg przyprowadził narzeczoną Adamowi, zaplótł jej włosy, przystroił ją ozdobami. Do raju zeszli aniołowie i grali młodej parze, a słońce, księżyc i gwiazdy tańczyły. Sam Bóg ustawił baldachim ślubny, pełnił weselne funkcje kantora, błogosławiąc Adamowi i Chawie – opowiada tradycja żydowska (Midrasz). Wszystkie członki ciała prakobiety i pramężczyzny służyły tylko do wypełniania woli Bożej. Obcowanie cielesne było dla nich dwojga tak samo niewinne jak jedzenie i picie, nie czuli potrzeby zakrywania ciał, bo żyli w niewinności. Czemu tak pięknie rozpoczęta historia kończy się tak ponuro? Czemu Bóg pozwolił Ewie ulec wężowi-kusicielowi? Czemu tak surowo ukarał Ewę i Adama? Czemu dał człowiekowi wolność, która sprowadziła na niego katastrofę? Czemu nie zostawił człowieka w rajskim spokoju? A może to była gra nie fair, bo przecież Ewa musiała zjeść jabłko, żeby zaciągnąć „szczęśliwą winę”, którą zmaże Mesjasz? Bez grzechu Ewy nie byłoby odkupienia, bo nie byłoby czego odkupiać. To tak jak ze zdradą Judasza. Musiał zdradzić, żeby mogło dokonać się zbawcze dzieło Chrystusa. Co by było, gdyby Judasz odmówił, gdyby prawidłowo użył swojej wolności wyboru? Co by było, gdyby Ewa nie poszła za sugestią węża? A jeszcze inaczej: Czemu nie chwalić Ewy za odwagę, za gest prometejski? Prometeusz wykradł bogom ogień dla ludzi, poniósł okrutną karę, ale ludzie składają mu hołd. Co w tym złego, że Ewa chciała wykraść zazdrośnie strzeżone Boskie Tajemnice? Czyż to samo dążenie nie jest motorem wszelkiego ludzkiego postępu? Może to nie przypadek, że komputery, które podbiły świat, nazywają się Apple, jabłko? W Edenie były dwa skarby do wzięcia: mądrość i nieśmiertelność, jakże po nie sięgnąć? Donos Adama A zresztą komu Bóg zakazał jeść z Drzewa Poznania? Przecież nie Ewie, tylko Adamowi (Ewy jeszcze nie stworzył). Wytykamy Ewie nieposłuszeństwo, a przymykamy oczy na podłostkę Adama, który jak szkolny skarżypyta całą winę zwala na kobietę. Ładnie to tak? Dla genialnego religioznawcy Mircei Eliadego sprawa jest jeszcze bardziej zagadkowa. W „Traktacie o historii religii” Eliade pisze: „Tekst biblijny jest jasny – człowiek mógł osiągnąć życie boskie jedynie kosztując owoców z drzewa nieśmiertelności. Dlaczego więc wąż kusił Adama, zachęcając go do kosztowania z drzewa poznania, dzięki któremu mógł uzyskać tylko mądrość? O ile wąż miał być obrazem złego ducha [szatana] i jako taki przeciwstawiał się nieśmiertelności człowieka, powinien »zabronić« człowiekowi zbliżać się do drzewa żywota. Wąż stanowi przeszkodę dla człowieka w jego poszukiwaniu źródła nieśmiertelności, drzewa żywota. Ale kuszenie węża ma jeszcze inne wytłumaczenie: wąż chciał uzyskać nieśmiertelność dla siebie, musiał więc odnaleźć drzewo żywota ukryte wśród innych licznych drzew raju, aby móc skosztować z jego owoców. Dlatego skłania Adama, aby ten starał się poznać dobro i zło. Adam zaś dzięki temu poznaniu miałby wyjawić wężowi miejsce, gdzie znajduje się drzewo żywota”. Nad rajskimi sprawami głowił się niejeden teolog i pisarz, ale nie ma na nie odpowiedzi, która zadowoli jednocześnie wierzących, dociekliwych i wątpiących. Dla współczesnych pokoleń dzieci Adama i Ewy nie ma w pełni przekonującej odpowiedzi na pytanie o zło i wolność. Po Eliadem nie przekona więc nas na przykład takie żydowskie wyjaśnienie zagadki: gdy wąż zobaczył, jak Adam i Chawa kochają się nadzy, zapragnął kobiety. Umyślił sobie, że sprowokuje Adama do zjedzenia jabłka (a ściślej – zapewne brzoskwini), a gdy Adam zostanie ukarany i umrze, wąż weźmie sobie Chawę za żonę. Dziś od wyjaśnień teologicznych wolimy religioznawcze lub antropologiczne. Nie wymagają wiary w prawdziwość biblijnego Objawienia. Religioznawcy proponują za to pasjonującą wyprawę w mroczną historię ludzkiej wyobraźni. Boska Bo kim jest Ewa? Ależ oczywiście, to Wielka Bogini religii pierwotnych! – spieszy z wyjaśnieniem amerykański religioznawca Joseph Campbell w opasłym dziele „The Masks of God” (Maski Boga). Mityczny ogród, nad którym zawsze świeci słońce, gdzie rośnie kosmiczne drzewo życia, gdzie zawsze szemrzą czyste życiodajne strumienie, gdzie bóstwo (bóstwa) odkrywa przed człowiekiem sekret nieśmiertelności – archaiczne religie Bliskiego Wschodu pełne są takich opowieści. Wąż!? Proszę bardzo – to symbol odnawiającej się młodości, witalności, życia (jak księżyc), atrybut Wielkiej Bogini, Matki Ziemi. Tylko że to wierzenia sprzed patriarchalnego systemu biblijnego, kiedy bóstwo mogło przyjmować zarówno kształt kobiecy, jak męski, bo każdy wiedział, że tak naprawdę to są tylko maski prakosmicznej Zasady Wszechświata, wykraczającej poza wszelkie imiona i formy, w jakie chciał pochwycić je człowiek. Nie grożono więc żadną karą śmiałkom-śmiertelnikom wyruszającym na poszukiwanie tajemnic bytu, choć wystawiani byli oni na ciężkie próby – jak Gilgamesz z babilońskiego eposu. Ale ten świat Wielkiej Bogini przegrał batalię o dusze i wyobraźnię z rygorystycznym światem religii Boga Jedynego – żydowskiej, chrześcijańskiej, islamskiej. No, nie do końca. Ocalał u Greków i Rzymian, w kulcie bogini Demeter, w misteriach orfickich. W świecie biblijnym boginiom zgotowano zagładę. Jahwe przeklął kobietę, Ewę, ucieleśnienie mądrości starej Matki Ziemi i jej męża-węża. Miała odtąd rodzić w bólu i podlegać mężowi, co oznaczało triumf patriarchalnego, męskiego monoteizmu nad konkurującymi z nim kultami. Ślady odtrąconego systemu widać nawet w biblijnej opowieści o stworzeniu człowieka. Adam powstaje z prochu, z pyłu ziemi, Matki Ziemi. Mimo wszystko rabini nie posuwali się zwykle w oczernianiu Ewy tak daleko jak niektórzy chrześcijanie. Naczelny rabin Imperium Brytyjskiego Hertz (zm. 1946 r.) utrzymywał, że człowiek był śmiertelny od początku, więc Ewa nie mogła pozbawić go nieśmiertelności, nie było żadnego upadku w rozumieniu chrześcijan, a antidotum na wężową truciznę zawiera Dekalog. Grzech prarodziców mógł być grzechem nieposłuszeństwa, ale nie zdołał naruszyć Bożej konstrukcji świata. Współczesne chrześcijaństwo też otwiera się na reinterpretacje rajskiej opowieści. Czemu nie przyznać, że Wielka Bogini, Matka Ziemia, to wciąż potężny symbol religijny? Rozpoznajemy w nim nawet dzisiaj najwcześniejsze doświadczenia dzieciństwa – schronienie w macierzyńskim łonie. Człowiek czuje się w nim jak w domu i tak chciałby czuć się w świecie, na który przychodzi w chwili urodzin. Religie Wielkiej Bogini uczyły szacunku dla wszelkich form życia, dla świętości świata widzialnego jako jej ciała. Dlatego Wielka Bogini, a więc i biblijna Ewa, może być patronką współczesnych ruchów ekologicznych. Podskórna walka o religijną rehabilitację Ewy – Wielkiej Bogini, Matki Ziemi, zasady kobiecej – trwa od wieków. Campbell na przykład nie zgadza się z tymi, którzy uważają, że duch Bogini jest na wygnaniu od pięciu tysięcy lat, kiedy to formował się zrąb semickiego monoteizmu. Nie tylko dlatego, że Bogini była potęgą jeszcze w czasach greckich. Także dlatego, że czciło ją także – jako Dziewicę Marię – chrześcijaństwo. „W żadnej tradycji Bogini nie czczono równie pięknie i okazale jak w dwunasto- i trzynastowiecznych katedrach francuskich, z których każda jest pod wezwaniem Matki Boskiej”. Ewa–Maryja Kościół wypracował koncepcję „drugiej Ewy”. Idąc tropem rajskiego mitu o stworzeniu, starożytny pisarz chrześcijański św. Ambroży nazwał Chrystusa „drugim Adamem”, a Kościół – „żebrem Chrystusowym” i „Ewą, matką żyjących”, „pomocnicą Chrystusa”. Św. Ireneusz (II w.) budował efektowną paralelę Ewa–Maryja. Matka Chrystusa jest posłuszna, gdy mówi aniołowi oznajmiającemu jej wolę Bożą: Oto ja, służebnica pańska, niech mi się stanie według słowa twojego. Jak Ewa przez swe nieposłuszeństwo stała się przyczyną śmierci dla całego rodzaju ludzkiego, tak Maryja przez swe posłuszeństwo stała się przyczyną zbawienia ludzkości. Tak więc co Ewa swą niewiarą zasupłała, Maryja przez swą wiarę rozsupłała. „Jak przez dziewicę został rodzaj ludzki skazany na śmierć, tak samo miał być wyzwolony przez dziewicę. Nieposłuszeństwo dziewicy zostało zrównoważone przez posłuszeństwo dziewicy. Grzech pierwszego człowieka został naprawiony przez ukaranie pierworodnego, a chytrość węża została zwyciężona przez prostotę gołębicy”. W jeszcze prostszą formułę ubiera tę paralelę, a właściwie radykalną opozycję, VII-wieczny Fortunatus w swej inwokacji do Matki Bożej: „Co Ewa nieszczęsna zabrała,Ty wracasz, rodząc nam Słowo,Gmach niebios, oczom skryty ciałaOtwierasz nędznym na nowo!” W tych teologicznych analogiach Ewa nadal jest „szwarccharakterem”, ale ważniejsze jest to, że jej imię przechodzi w nowy, pozytywny kontekst, a jeszcze ważniejsze, że błogosławioną antytezą Ewy staje się też kobieta – Matka Chrystusa. Oficjalna rehablitacja Ewy na gruncie wiary chrześcijańskiej nie jest możliwa, ale kult maryjny umożliwa rehabilitację kobiety. W naszych czasach tak przybrał on na sile, że pojawili się katolicy – w tym księża – którzy ślą do Watykanu petycje o ogłoszenie przez Kościół Maryi „Współodkupicielką”, obok, naturalnie, Chrystusa. Ogłoszenie takiego dogmatu oznaczałoby zrównanie Maryi z Bogiem Chrystusem: kobieta dołączyłaby de facto do męskiej Trójcy Świętej. Niekatoliccy religioznawcy w rodzaju Campbella zatarliby ręce: oto dowód, że triumf biblijnego paternalizmu nad pobożnością ludową, przechowującą wspomnienie o religiach pogańskich, nie jest całkowity – Wielka Bogini powraca na należne jej miejsce. Jest bowiem tak – tłumaczy holenderski fenomenolog religii Gerardus van der Leeuw – że nie sposób wytępić całkowicie najgłębszych pokładów ludzkiej psychiki. Dla każdego człowieka jego matka jest przez jakiś czas jego boginią, a ojciec – bogiem. W historii religii religie Ojca przenikają się lub walczą z religiami Matki. Ojciec mieszka w niebie, płodzi, działa w świecie. Matka mieszka w ziemi, rodzi, poczyna wszystkie zdarzenia i przyjmuje je w siebie, gdy dobiegają kresu. „Religie, w których silny akcent pada na element woli, odwracają się od Matki, a kierują ku Ojcu”. Ale poczucie braku tego, co symbolizuje Wielka Bogini, Matka Ziemia, Ewa, pozostaje i domaga się jakiejś formy uznania. Ojciec jest od kodeksu moralności, Matka od współczucia z tymi, którzy go łamią ze słabości lub nonkonformizmu. Ojciec to Prawo, Matka – Miłość. Nosimy ich oboje w sobie. Co zaszło w raju? Biblia w Księdze Rodzaju opowiada, że Bóg stworzył człowieka, Adama, z prochu ziemi i umieścił go w ogrodzie Eden, czyli raju. Adam doglądał ogrodu, w którym rosły drzewo życia i drzewo poznania dobra i zła. Bóg zakazał Adamowi jeść owoce z tego drzewa, a jeśli zje, to umrze. Ponieważ uznał, że Adamowi źle jest być samemu, stworzył dlań z jego żebra kobietę. Oboje byli nadzy, ale nie odczuwali wstydu. Rajski wąż namówił kobietę, by zjadła jabłko z drzewa poznania dobra i zła. Zapewnił, że na pewno nie grozi to śmiercią, za to będą z Adamem umieli odróżnić zło od dobra. Kobieta zerwała owoc, skosztowała, dała skosztować Adamowi. Zawstydzili się swej nagości, więc przepasali się gałązkami figi. Ukryli się na odgłos kroków Boga, który poznał po ich zachowaniu, że złamali Jego zakaz. Bóg przeklął węża, kobietę i Adama. Wąż miał odtąd pełzać i żyć w nieprzyjaźni z kobietą, kobieta miała rodzić w bólu i żyć pod panowaniem mężczyzny, mężczyzna miał w trudzie zdobywać pokarm i pracować w pocie czoła, a po śmierci obrócić się w proch, z którego powstał. Adam nadał kobiecie imię Ewa. Bóg dał im ubrania ze skór i wygnał z raju. Adam i Ewa mieli najpierw trzech synów: Kaina, Abla i Seta, a potem synów i córki, których imion Biblia nie podaje. Podaje za to, że Adam umarł w wieku lat 930. O śmierci Ewy nie wspomina. Wybór Ewy Każdy to wie. Ewa zerwała jabłko z drzewa. Z drzewa Wiadomości Złego i Dobrego. Od tego momentu istnieje człowiek, czyli istota obdarzona wolną wolą i zdolnością odróżniania dobra od zła. Gdybyśmy musieli polegać na Adamie, dotąd cieszylibyśmy się rajem, ale nie bylibyśmy ludźmi, a więc na pewno nie znalibyśmy powodów naszej radości. Raj bez swego ziemskiego przeciwieństwa nie istnieje. Czy jednak rzeczywiście ten „moment zero” ludzkości pojawił się w chwili zerwania jabłka, czy nieco wcześniej? Wówczas gdy Ewa podjęła decyzję. Okazała się zdolna do takiej decyzji. Wiem, podpowiadał jej wąż, szatan, ale przecież mogła go nie słuchać. Może i Adam potrafił decydować – wybrał jednak posłuszeństwo. Czyżby wolna wola była z nami od zawsze? Kto wie. Jednak jej sprawcza moc objawiła się dopiero przy podjęciu złego wyboru. A jeżeli to bez zła nie stalibyśmy się nigdy ludźmi? To straszny dylemat: co lepsze – złe istnienie czy rajski niebyt? Trudno czuć sympatię do Stwórcy, który stawia swoim kreaturom takie pytania. W każdym razie Ewa (skądinąd czarna) podjęła decyzję. Wybrała złe istnienie. Była pierwszym człowiekiem. I ten kłopotliwy dar człowieczeństwa przekazała wszystkim kobietom. Następcy potulnego Adama w nagrodę zostali jedną nogą w raju, czyli w stanie natury. Kinga Dunin Rajskie natchnienia Biblijny mit o stworzeniu człowieka i grzechu prarodziców był inspiracją dla wielu artystów. Oto niektóre dzieła kultury europejskiej nawiązujące do opowieści o Adamie i Ewie. Literatura: starożytny apokryf „Vita Adae et Evae”, „Genesis starosaksońska” (IX w.), „Genesis wiedeńska” (XI w.), „Klage Adams” (XIII/XIV w.), średniowieczne misteria rajskie, protestanckie dramaty niemieckie (XVI w.), „La creacion del mundo y primera culpa del hombre” Lope de Vegi (XVII w.), „Raj utracony” Johna Miltona (XVII w.), „Mesjada” Friedricha Gotlieba Klopstocka (XVIII w.), „Tragedia człowieka” Imre Madacha (XIX w.), „De creatione et sententia vera mundi” Augusta Strindberga (XIX w.), „The Marble Faun” Nathaniela Hawthorne’a (XIX w.). W XX w.: „Eve” Charlesa Peguy’ego, „Back to Methusalem” George’a Bernarda Shawa, „Adam und Eva” P. Hacksa, „The Skin of Our Teeth” Thorntona Wildera, „The Garden of Eden” Ernesta Hemingwaya. Muzyka: dialog oratoryjny „Adam i Ewa w raju” B. Tommasiego (XVII w.), „Paradise Lost” C. Smitha (XVIII w.), oratorium „Raj utracony” A. Rubinsteina (XIX w.). Do poematu Miltona nawiązuje dzieło Krzysztofa Pendereckiego „Raj utracony” (1976–78). Sztuki plastyczne: ulubiony motyw anonimowej sztuki wczesnochrześcijańskiej i średniowiecznej (rzadka okazja przedstawiania ludzkiej nagości), „Wypędzenie z raju” Masaccia, „Mała Pasja” Dürera, malowidła w Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła, w XX w. „Adam i Ewa” Edwarda Muncha, rzeźby Xawerego Dunikowskiego i B. Biegasa. Kim była Lilit? Co stało się z rajską parą po wygnaniu? Ludzką ciekawość próbowały zaspokoić chrześcijańskie apokryfy i żydowskie legendy. Adam płakał, błagał aniołów, by pozwolili mu przynajmniej zabrać wonne przyprawy korzenne na przebłagalne ofiary: szafran, nard, cynamon. Bóg się zgodził. Prarodzice wyszli z raju obładowani ziołami. Nie nacieszyli się Edenem długo, a Adam nie nacieszył się nie tylko Ewą, ale i swą pierwszą żoną. Tak, tak, wszak pierwszy biblijny opis stworzenia mówi, że Bóg szóstego dnia stworzył „mężczyznę i niewiastę” (Księga Rodzaju 1, 27). Dopiero w drugim opisie mowa jest o Iszy-Chawie-Ewie. Bezimienną kobietę z pierwszego opisu tradycja żydowska nazwała Lilit i uczyniła z niej, mówiąc dzisiejszym językiem, „demona seksu”, władczynię złych duchów kobiecych, morderczynię dzieci. W „Legendach żydowskich” Louisa Ginzberga czytamy, że Lilit domagała się równych praw z mężem, bo przecież powstali z tego samego pyłu ziemi. Miała skrzydła: odfrunęła od Adama. Adam poskarżył się Bogu, że żona go opuściła. Bóg wysłał po Lilit trzech aniołów, którzy dopadli ją w Morzu Czerwonym i usiłowali zmusić do powrotu pod groźbą, że inaczej straci wszystkie dzieci. Wolała jednak tę karę niż życie z Adamem. Słowem, potwór. Niektórzy współcześni badacze, a zwłaszcza badaczki, Biblii i tradycji żydowskiej, interpretujące ją w duchu feministycznym, protestują. Według nich Lilit to „pierwsza kobieta, równa mężczyźnie, wolna ciałem i duchem”. Natomiast Chawa Adama nie porzuciła. Sklecili sobie chatkę, w której żyli przez długie lata, ale niezbyt szczęśliwi, bo obarczeni rajskim grzechem. Rodziły im się dzieci. Gdy Adam dożył dziewięćset trzydziestego roku życia, zachorował. Zwołał całą rodzinę, by ją pobłogosławić na pożegnanie. Potomkowie Adama myśleli, że usycha z tęsknoty za rajskimi owocami. Syn Adama Set powiedział, że gotów jest pójść do raju i prosić aniołów o owoce dla ojca. A Chawa chciała mu ulżyć w cierpieniach, przyjmując w siebie połowę choroby męża. Adam kazał Chawie iść z Setem do wrót raju i błagać Boga o zmiłowanie i o olej z drzewa życia, który uśmierzyłby ból Adama. Pod wrotami raju Chawa i Set płakali gorzko i błagali Boga godzinami o lekarstwo dla Adama. Wreszcie pojawił się archanioł Michał i powiedział im, że prośba nie będzie wysłuchana. Adam wkrótce umrze, bo tak pisane jest jemu i jego potomstwu. Ostatniego dnia życia Adama Chawa spytała męża: Jakże mi żyć bez ciebie? Powiedz! Adam odrzekł, że Chawa wkrótce pójdzie za nim i spoczną w grobie obok siebie. Gdy Adam umarł, aniołowie zanieśli ciała jego i jego syna Abla do raju i pochowali je tam, skąd Bóg wziął proch ziemi do stworzenia Adama. Chawa, nim umarła, cały czas płakała. Gdy poczuła, że zbliża się śmierć, prosiła Boga, by mogła spocząć obok Adama, a potem umarła. Aniołowie zanieśli jej ciało do grobu Adama i Abla. Po śmierci Ewy – dodaje inna, chrześcijańska wersja tej opowieści, „Żywot Adama i Ewy” – Set zrobił dwie tablice kamienne i dwie gliniane i spisał na nich dzieje ojca i matki, które od nich usłyszał i które widział na własne oczy. NOWE Jaka biżuteria dla niej? Stylowe zestawienie najlepszych pomysłów Poszukujesz biżuterii damskiej na prezent? A może chcesz powiększyć swoją kolekcję ozdób? Biżuteria dla niej cechuje się pięknymi wzorami i motywami, które... 27 lipca 2022, 9:49 NOWE Myjka ciśnieniowa jako praktyczne narzędzie do czyszczenia różnych powierzchni. Jakie myjki wysokociśnieniowe są dostępne na rynku? Myjka ciśnieniowa jest bardzo przydatna, kiedy chcemy wyczyścić zabrudzony taras, balkon, elewację, płot czy samochód. To urządzenie jest bardzo popularne w... 27 lipca 2022, 9:48 NOWE Najlepsze planszówki rodzinne i imprezowe. Jaką wybrać grę planszową - strategiczną, ekonomiczną, towarzyską? Gry planszowe cieszą się rosnącą popularnością już od wielu lat. I nic w tym dziwnego! Gra planszowa może uczyć, poprawiać koncentrację, logiczne myślenie i... 27 lipca 2022, 9:48 NOWE Zestaw do hybryd. Lepiej kupić startowy zestaw do hybryd czy samemu skomponować zestaw? Co jest potrzebne do wykonania manicure hybrydowego? Dzięki zestawowi do hybryd w łatwy sposób zrobisz manicure hybrydowy sama w domu. Do tej pory chodziłaś na niego do kosmetyczki, ale chciała byś spróbować... 27 lipca 2022, 9:48 NOWE Książka dla niej. Pomysły na prezent dla kobiety i dziewczyny na urodziny i inne święta Książka na prezent dla niej to doskonały pomysł. Literatura piękna, kryminały, thrillery, sensacja czy książka kulinarna - każda kobieta ucieszy się z innego... 27 lipca 2022, 9:45 Kraków. Cmentarz Podgórski czasowo zamknięty. Wielkie sprzątanie Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Krakowie zdecydował o czasowym zamknięciu cmentarza Podgórskiego przy ul. Wapiennej 13. Nekropolii nie będzie można odwiedzić 27... 27 lipca 2022, 7:47 obejrzyj 01:38 Thor Love and Thunder - The Loop Czy podoba ci się ten film? Zobacz także:InformacjeOpisy z książek i gier Dane z książek Sapkowskiego Na rozstaju dróg za wsią Koprzywnica, za ruinami spalonej karczmy stał – od przynajmniej stu lat zresztą – rozłożysty dąb szypułkowy, teraz, wiosną, obwieszony drobniutkimi pajączkami kwiatu. Ludność całej okolicy, nawet z odległej Spalli, zwykła była wykorzystywać olbrzymie, a dość niskie konary dębu do wieszania na nich deszczułek i tabliczek zawierających przeróżne informacje. Służący łączności międzyludzkiej dąb zwany był z tej przyczyny Drzewem Wiadomości Złego i Dobrego. Pani Jeziora Dominowało zwykłe po wojnie poszukiwania zaginionych i rozłączonych rodzin. Sporo było ogłoszeń typu: WRÓĆ, WYBACZAM CI WINY, sporo ofert masażu erotycznego i zbliżonych usług w okolicznych wsiach i miasteczkach, sporo ogłoszeń i reklam handlowych. Była korespondencja miłosna, były podpisane przez życzliwych donosy i anonimy. Zdarzały się też deszczułki zawierające poglądy filozoficzne ich autorów – w przeważającej mierze kretyńsko bezsensowne lub obrzydliwie obsceniczne. Pani Jeziora

dlaczego bóg umieścił w raju drzewo wiadomości dobrego i złego